Dzień 3. sobota 19 stycznia 2019 roku.
W sobotę rano zjedliśmy śniadanie, przygotowane przez rodziny, każdy/a u swojej przydzielonej rodziny. Nic nadzwyczajnego – bułka z szynką, białym serem (trochę inny niż nasz polski, ale też bardzo dobry), zupa owsiana, a do tego arbuz i mango, sok czy woda z lodem – trzeba przyjmować sporo płynów, m.in. ze względu na wysoką temperaturę. Oczywiście śniadanie w każdej rodzinie wyglądało trochę inaczej. Generalnie dbają o nas i niczego nam nie brakuje. Dziś też zakupiliśmy sobie karty do telefonów, by móc mieć kontakt ze światem, ale też ze sobą i wszystkimi, których spotykamy na swej drodze. Po śniadaniu, rodziny zawiozły nas pod kościół, skąd pojechaliśmy podstawionymi autobusami panamskimi na Eucharystie do miejsca zwanego La Cresta – są to błonia przy głównej drodze w Colón, podobnie jak w Krakowie, z pięknym krajobrazem, lecz trochę inną przyrodą, bo wszędzie otaczają nas palmy. Do tego miejsca zjeżdżały się grupy z całej diecezji Colón-Kuna Yala – wokół czuć niesamowity entuzjazm i ogromną radość, coś wspaniałego. Grupy z wielu państw, szczególnie latynoamerykańskich, chcą zrobić sobie zdjęcie z Polakami – my również z wielką radością robimy sobie zdjęcia z młodzieżą z całego świata. Kiedy widzą Polaków wykrzykują radośnie “Polonia!”, próbując wypowiedzieć z trudnościami jakieś słowo po polsku – to jest bardzo miłe. Pomimo barier komunikacyjnych, często wymieniamy kilka podstawowych zdań między sobą, najczęściej w języku angielskim. Wymieniamy się doświadczeniami i różnymi drobnymi rzeczami, np. opaskami, obrazkami itp. Młodzież bardzo entuzjastycznie reaguje, często są to okrzyki radości, śpiew, tańce lokalne – jest bardzo kolorowo, można by powiedzieć, że trwa integracja katolickiej młodzieży z całego świata. Eucharystie odprawił lokalny biskup wraz z wieloma duchowymi z całego świata – wśród nich był również nasz o. Jan. Na początku tej pięknej Eucharystii odbyło się radosne wprowadzenie przez młodzież panamską krzyża Światowych Dni Młodzieży, który jest zawsze przy okazji tego wydarzenia i był m.in. w Krakowie. Podczas Mszy świętej, mimo barier językowych, było pięknie – to był czas dziękczynienia Bogu, wyrażany – jak już wcześniej wspomniałem – śpiewem, tańcem i promieniującą radością. Dziś też doświadczyliśmy pierwszych promieni słonecznych – nasza skóra jest już lekko zaczerwieniona, ale stosujemy kremy z filtrem, bo bez tego ani rusz i oczywiście nakrycie na głowę. Po Mszy świętej był czas wolny, zjedliśmy razem obiad – stojąc w kolejce śpiewaliśmy kolędy, co przyciągało uwagę reszty młodzieży z całego świata. Zaśpiewaliśmy również hymn ŚDM z Krakowa, “Barkę” i wiele osób się przyłączyło, bo znali tą pieśń, znaną chyba na całym świecie – śpiewali ją też w swoich językach. Wieczorem były koncerty, podczas których wszyscy tańczyliśmy, zjedliśmy razem kolację i wróciliśmy podstawionymi autobusami pod kościół Maria Auxiliadora w miejscowości Sabanita, skąd odebrały nas rodziny. Po powrocie jeszcze też coś przygotowali do jedzenia – nie wypadało nie zjeść, tym razem jadłem pyszne ciasto kukurydziane z mięsem.Rafał Szustakiewicz
(pg/oblaci.pl)