Uroczystą Eucharystią Wieczerzy Pańskiej o godzinie 19.00 rozpoczęliśmy przeżywanie najważniejszego święta w całym roku liturgicznym Kościoła – Triduum Paschalnego. Pascha Chrystusa, czyli Jego przejście ze śmierci do życia i jednocześnie nasze przejście z niewoli do wolności, ze śmierci grzechu do życia łaski. Dokonuje się to niejako na Jego plecach – On nas przenosi jak zbłąkaną, poranioną i martwą duchowo owieczkę. Nasz Pasterz…
Msza święta Wieczerzy Pańskiej jest jedyną Eucharystią, jaką w kościele parafialnym sprawuje się w Wielki Czwartek. Tego dnia nie wolno celebrować Mszy św. ani prywatnie, ani dla grup zamkniętych, ani nawet Mszy pogrzebowych. Jest to jedyne zgromadzenie liturgiczne, na którym gromadzi się cała rodzina parafialna. Stąd też koncelebrują ją wszyscy obecni w klasztorze prezbiterzy. Eucharystii przewodniczył proboszcz – o. Krzysztof Jurewicz OMI.
Słowo Boże wygłosił o. Wiesław Nowotnik OMI, który przypomniał o znaczeniu przyjęcia pod dach baranka paschalnego, który kilka dni później miał być zabity przez domowników.
Wyobraźcie sobie to sympatyczne zwierzę, które przecież szybko daje się polubić, które mieszka razem z ludźmi, pod jednym dachem. A potem za kilka dni domownicy muszą zabić baranka – mówił, nawiązując do Liturgii Słowa.
Wskazał, że dokładnie to samo stało się z Chrystusem – prawdziwym Barankiem. Podkreślał, że naszym obowiązkiem jest żyć Eucharystią. Przywołał również przykład z życia św. Jana Pawła II, który pomimo wielkiego zmęczenia i choroby – kiedy był u kresu wytrzymałości – celebrował właśnie Mszę św. „Teraz już jest wszystko dobrze” – mówił, gdy wychodził po Eucharystii.
Na zakończenie liturgii Wielkiego Czwartku, Najświętszy Sakrament został zaniesiony do tzw. „ciemnicy”, a ołtarz został obnażony, na znak, że w Wielki Piątek i Wielką Sobotę nie będzie na nim sprawowana Najświętsza Ofiara. Rozpoczęło się również czuwanie przy ciemnicy, na którym pozostało bardzo wielu parafian.
(pg)